Właściciel żorskich Folwarków był ewangelikiem i wielkim społecznikiem
We wsi Folwarki, której nazwa wywodzi się od związków z gospodarką folwarczną, właścicielem majątku ziemskiego na przełomie XIX i XX wieku był Albert Benecke.
Miejscowa gazeta niemieckojęzyczna Sohrauer Stadtblatt pisała o nim, że był on człowiekiem
…o prawym i zacnym charakterze, rzadkiej skromności i wiernych zapatrywań. W roku 1879 zakupił położony w pobliżu naszego miasta liczący ca 1000 mórg [255 ha] majątek ziemski w Folwarkach, w dość zaniedbanym stanie. Lecz z rzadko wielką energią i niezmordowaną pracowitością udało mu się w ciągu niewielu lat doprowadzić majątek do poziomu i dochodowości, jakie nie mogą być bardziej wzorcowe, tak, że majątek należy do najlepiej zarządzanych w okolicy. Wobec swoich pracowników był zawsze sprawiedliwym i życzliwym przełożonym i chlebodawcą. Ale również na obszarze kościelnym i państwowym zmarły był gorliwie czynny. W tutejszej ewangelickiej gminie kościelnej zajmował od 1893 r. urząd nestora; przez wiele lat działał w radzie ewangelickiej gminy kościelnej, w której został wybrany na wiceprzewodniczącego po śmierci barona von Duranta z Baranowic. Był również deputowanym do synodu powiatowego w Pszczynie. Na obszarze państwowym działał od wielu lat jako naczelnik urzędu gmin Folwarki, Rogoźna, Wygoda, Rowień, Brodek i Rój, zastępował także przez pewien okres naczelnika urzędu Gminy Baranowice. Jako członek sejmiku powiatowego zawsze reprezentował gorąco interesy swoich gmin.
Trzeba jeszcze dodać, że przez długie lata działał też w żorskim Związku Rolniczym. Był jego honorowym przewodniczącym. „Jako zasłużony promotor kultury rolnej, wspomagał swoich towarzyszy w zawodzie i służył im jako wzór rolniczej pracowitości”.
Wszystkie swoje urzędy honorowe w gminie i kościele sprawował w niezmordowany sposób, aż do śmierci, mimo że od dłuższego czasu był nieuleczalnie chory. Zmarł, po długich i ciężkich cierpieniach, 31 maja 1910 r. o godzinie 7 rano, w wieku 59 lat. Jego odejście wzbudziło w Żorach „duże współczucie, gdyż nadnaczelnik Benecke był mile widzianą i lubianą osobą”.
W nekrologu podpisanym przez inspektora rolnego Otto Wilke’go z Folwarków oraz gospodynię zmarłego Valeskę Willner, informującym o zgonie „wielce szanowanego, naszego troskliwego szefa”, czytamy, że „przez swój aktywny znój pozostanie on dla nas świetlistym przykładem, a przez swą wyróżniającą się dobroć osiągnął u nas wdzięczną pamięć na trwale”.
Jego pogrzeb, który przekształcił się w imponującą manifestację żałobną, odbył się w piątek 3 czerwca, na miejscowym cmentarzu ewangelickim. A tak o tym pisała ówczesna gazeta żorska:
Uroczystości żałobne rozpoczęły się o 2 godzinie po południu w siedzibie zmarłego poświęceniem zwłok. O godz. 3 ¼ kondukt żałobny dotarł do miasta. Z przodu wraz z orkiestrą huzarów z Głubczyc maszerował tutejszy Związek Kombatantów, którego długoletnim członkiem był zmarły. Za karawanem szedł, obok krewnych, między innymi starosta Hans Lentz z Rybnika. Rolnictwo było licznie reprezentowane. W kondukcie żałobnym znajdowały się osoby wszelkich stanów i wyznań. Przy grobie, po tym jak wybrzmiał podniosły chór męski, tutejszy pastor ks. Friedrich Jendersie wygłosił głęboko odczuwaną mowę pożegnalną, w której rozwinął trafny obraz życia zmarłego, a potem miał również przemówienie do żałobników polskiego języka. Podczas gdy trumnę opuszczano w łono ziemi, oddział Związku Kombatantów oddał nad grobem 3 salwy. Z drugim chórem męskim i chorałem „Jak oni łagodnie spoczywają”, granym przez orkiestrę huzarów, uroczystość żałobna zakończyła się o godz. 4 ¼.
W tym miejscu trzeba jeszcze dodać, że, leżąc już na łożu śmierci, Albert Benecke zapisał w testamencie ewangelickiej Gminie Kościelnej w Żorach 100.000 marek. Pamiętał też w testamencie o wszystkich swoich pracownikach, a mianowicie: ci, co pracowali u niego od 1 do 5 lat otrzymali 100 marek, 5-10 lat – 200 marek, ponad 10 lat – 300 marek.
Autor: Jan Delowicz | Opracowanie: Tomasz Marek